Loading

Wywiad z Marcelem Messingiem - cz. 1 - "Zostaliśmy oszukani"

Marcel Messing wywiad częśc 1, zostaliśmy oszukani,NWO, przebudzenie,oświecenie

Prolog

Załóż, że wszystko, co wiesz, nie tylko nie jest właściwe, lecz że są to bardzo starannie dobrane kłamstwa.

Załóż, że twój umysł wypełniony jest nieprawdą - o sobie, o historii, o otaczającym cię świecie - zaszczepioną przez wpływowe siły, aby

ukołysać cię do snu samozadowolenia.

Twoja wolność jest iluzją. Jesteś pionkiem w spisku, a twoja rola, jeśli masz szczęście, ogranicza się do ubezwłasnowolnionej ofiary

kłamstwa.

(Charles Paul Freund If History is a Lie: America’s Resort to Conspiracy Thinking, „Washington Post”, 19 stycznia 1992.)

Panie Messing, witam Pana w studio. Co spowodowało, że napisał Pan tę książkę?

- Tytuł w języku holenderskim: WWW: Worden Wij Wakker? (po polsku: WWW: Czy się przebudzimy?) wskazuje na internet. Nie jest to

jedyny temat tej pracy. Głównym wątkiem pozostaje ukryta gra różnych sił na światowej scenie w celu nie tylko opóźnienia duchowej ewolucji

człowieka, lecz nawet jej zniszczenia.

Zacząłem zastanawiać się, jak postąpić w sytuacji, kiedy ma się oczy i uszy otwarte, kiedy wiele się widzi i wie, a przy okazji rodzi się

pytanie: co to wszystko znaczy? Zbiegiem okoliczności było też, że 11 września 2001 roku, podczas naszego powrotu z emigracji w Pirenejach -

z Ariege, który jest moim ulubionym francuskim departamentem - do Brugii w Belgii, dotarła do nas wiadomość o zamachu w Nowym Jorku.

Natychmiast zaczęły rodzić się pytania nie tylko w moim umyśle, ale przede wszystkim - w sercu. Obserwując, zacząłem powoli odkrywać

pewne wzorce, schematy, które wskazują na coś całkiem innego niż to, co chce nam udowodnić tzw. walka z terroryzmem. Badania, kontakty,

literatura i różne starożytne źródła pomogły mi odkryć zupełnie inną rzeczywistość i w tym właśnie momencie zrodziło się we mnie głębokie

przekonanie, że nie mogę stać z boku widząc tyle zła, cierpienia i łez.

Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie mam zamiaru popadać w dualizm i twierdzić, że tu są dobrzy, a tam źli, bo każdy dobry człowiek ma

swój cień, a ten, którego nazywamy złym, nosi w sobie również światło. Nigdy więc nie możemy twierdzić, że ten jest absolutnie dobry, a tamten

absolutnie zły. Obecna walka pomiędzy siłami Światła i Ciemności ma swój początek w bardzo odległych epokach. Postanowiłem o tym napisać,

gdyż żyjemy w szczególnym okresie - w czasach decydujących o ludzkiej ewolucji duchowej.

Pod pozorem watki z terroryzmem

Co chciałby Pan przekazać?

- Istotą tego, co chciałbym przekazać, jest ujawnienie, iż wydarzenia z 11 września to nie tylko zniszczenie wieżowców w Nowym Jorku i

walka z terroryzmem, na czym koncentruje się większość. Pragnę uzmysłowić istnienie siatki organizacyjnej, mającej na celu zwalczanie nie

jakiegoś konkretnego wroga: mowa tu o wojnie przeciw ludzkości. W wojnie tej obecna jest manipulacja siłami, polaryzacja. Także religie

wciągane są w tę grę. Studiowałem antropologię i religioznawstwo porównawcze, stąd też moje zainteresowanie tym tematem i chęć

przedstawienia, w jaki sposób używa się poszczególnych religii do określonych celów. W trakcie badań, gdy przyglądałem się tragedii z 11

września, zrodziło się we mnie wiele pytań. Dokonałem też odkrycia, że większość panujących opinii nie odzwierciedla prawdy i dlatego

wskazuję na siły, które próbują - np. drogą elektroniczną - wciągnąć ludzkość w elektromagnetyczną pułapkę, w której człowiek traci

swą wolność osobistą.

Innym faktem jest istnienie planów, aby zwierzętom i ludziom wszczepić chipy w celu ich

podporządkowania. Wszystko po to, żeby niewolniczo służyć wspomnianym już siłom. Temu też

podporządkowywane są tzw. nowe zarządzenia, ograniczające naszą wolność i prawa, stawiające

sobie za cel niby zwalczanie terroryzmu. Na lotniskach jesteśmy kontrolowani przez biometryczny

paszport, scan tęczówki, odcisk palca, szeroko stosuje się kamery i komputery - wszystko w celu

roztoczenia pełnej kontroli. Tzw. walka z terroryzmem jest odwróceniem uwagi od faktycznego

celu, jaki mają zaangażowane w to siły. A jest nim podporządkowanie ludzkości, usidlenie jej za

pomocą elektromagnetycznej pułapki i poprzez promieniowanie oraz różne energie, nie wyłączając epidemii,

osaczenie jej całkowitą kontrolą.

Nie do tego jednak zostaliśmy powołani jako ludzie i nie taki jest nasz prawdziwy cel. Całym

sercem wiem i podkreślam, że sercem, a nie rozumem, iż człowiek jest stworzony, by realizować się duchowo,

wyrazić cały swój potencjał duchowy właśnie teraz, w tej fazie ewolucji ludzkości. Natomiast siły, o których była mowa

wcześniej, pragną temu zapobiec.

Brzmi to jak horror. Dlaczego o tym nie wiemy?

- Ponieważ wiedza na ten temat nie jest udostępniana. Podczas pisania swojej pracy korzystałem

z 480 źródeł. Były to książki, artykuły, cytaty i strony internetowe. Jest wiele wskazówek

mówiących o świadomym uniemożliwianiu dostępu do informacji we wspomnianym zakresie.

Nikogo nie oskarżam, ale należy tu wspomnieć o braku zainteresowania ze strony polityków i

mediów. A jeśli już ktoś odważy się i poruszy ten temat, traktowany jest cynicznie, albo kpi się z

niego i ośmiesza.

Wygląda to na ignorancję.

- Tak. W istocie rzeczy jest to ignorancja. Na szczęście coraz więcej ludzi, niekiedy

zorganizowanych w małe grupy, interesuje się tą sprawą, dostrzegając, o co tu chodzi. Jest to

rzeczywiście horror podobny do powieści George'a Orwella Rok 1984, z tą tylko różnicą, że książka

Orwella wydaje się bardzo przestarzała w porównaniu z obecnymi możliwościami techniki i

taktykami współczesnej elity, próbującej zapanować nad światem. Technika, którą oni operują, jest

niesamowicie zaawansowana, począwszy od najnowocześniejszych cray-komputerów w Pentagonie,

aż po nanotechnologie. Francuski profesor Jean Pierre Petit, jeden z najsłynniejszych astrofizyków,

mówi, że nie zdajemy sobie sprawy z ich know-how, z wiedzy i możliwości tej elity.

Jaki cel stawia sobie światowa elita? Do czego służy cala ta gra?

- Gdyby oni byli świadomi praw panujących w Kosmosie, praw harmonii, którym nie można się

przeciwstawić, nigdy nie zaczynaliby tej gry. I dlatego można tu mówić o ignorancji. Przekonanie,

iż arogancją jesteśmy w stanie przeciwstawić się Prawom Kosmicznym, świadczy o ignorancji,

życiu w iluzji, złudzeniu, chęci panowania, absolutnej niewiedzy. Są to słowa Buddy, który nauczał, że

nasza ignorancja, pożądanie i niewiedza stanowią źródło cierpienia.

Badając dogłębniej skąd bierze się początek tej elity, docieramy aż do Sumeru. To dzisiejszy

Irak, gdzie rozgrywa się finał walki, w którą został zaangażowany cały świat. Wielu zadaje sobie

pytanie: co to wszystko ma znaczyć? Irak, dawniejszy Sumer, gdzie Eufrat i Tygrys przypominają

o opisanym w Księdze Rodzaju powstaniu świata, stanowi kolebkę najstarszej wiedzy ludzkości. Nawet tę

wiedzę próbowano nam odebrać, bombardując muzeum w Bagdadzie. Na szczęście uratowano

pewną ilość starych glinianych pojemników i tablic. Amerykanie byli zdziwieni, że znajdowało tam aż tyle

wyrobów z gliny, a ich minister przyznał: I didn't know that they had such a lot of pottery. Wspomniane tablice są starsze niż opowieści o

stworzeniu, starsze nawet niż indiańskie mity o powstaniu świata.

Gliniane tablice sumeryjskie i Upadli Stróże

Wszystko, o czym teraz mówimy, ma wiele warstw. Media i politycy skomentowali wydarzenia z 11 września na swój sposób i tak nam to

przekazali. Trudno jest im spojrzeć na nie inaczej, ale i tam zachodzą zmiany. Zrozumiałym jest, że odkrywanie każdej następnej warstwy,

głębsze spojrzenie ukazujące grę, która toczy się za kulisami wydarzeń, może przekraczać nasze wyobrażenia. Stąd też drwina i kpina

dziennikarzy komentujących wiadomości o tzw. spisku. Można sobie z tego drwić, ja jednak wiem, że badałem wszystko dokładnie i rzetelnie.

Uczono mnie też, aby zawsze najpierw wysłuchać, co mają do powiedzenia ludzie kompetentni w danej materii. Tak właśnie postąpiłem, badając

źródła i prace wielu autorów. Wspomniane uprzednio Gliniane Tablice Sumeryjskie czy źródła hermetyczne, jak też esseńskie Zwoje znad Morza

Martwego, o jakich niektórzy mówią, że nie były one esseńskie - i tu rozpoczyna się dyskusja - wszystkie te źródła wskazują na teraźniejsze

wydarzenia.

Gliniane Tablice zawierają piękną opowieść Enuma Elisz, co dosłownie znaczy Ci z góry. Jest tu mowa o bogach - nie o Bogu - o bogach,

którzy w nieujawnionych przez Kościół tekstach apokryficznych nazywani byli Stróżami, a później aniołami, upadłymi aniołami. Jest to

określenie błędne. Oni nie upadli, oni przyszli tu z góry, od biedy więc można to też nazwać upadkiem. Mieszkańcy Ziemi określili ich zatem

jako Enuma Elisz - Ci z góry, a Kościół nazwał upadłymi. Należy też przypomnieć, że nasze mózgi są porządnie wyprane, a cynizm i drwiny nie

świadczą o otwartym i światłym umyśle, gdyż taki umysł bada.

Zacznijmy od faktu, iż całkowicie zapomnieliśmy, że jesteśmy dziećmi gwiazd. Oznacza to, że nasza planeta należy do większej konstelacji

gwiezdnej, o czym wiedzieli też dawni astronomowie, jak Kepler, Galileusz i filozof hermetyczny, jakim był Giordano Bruno. Również

współczesny naukowiec Stephen Hawking stawia tezę, że Uniwersum (Kosmos) stanowi rodzaj duchowego organizmu. Dawniej powiadano, że

planety posiadają duszę, że na innych globach możliwe jest życie. Wspominał o tym też Bruno. Wszystko to zostało przekreślone przez tzw.

super-racjonalizm, z punktem kulminacyjnym nazwanym Oświeceniem. Nie chodzi tu o Oświecenie, o którym mówił Budda, lecz o

wywyższenie rozumu dosłownie ponad wszystko. Nas wychowano w przeświadczeniu, że aniołowie to jakieś uskrzydlone istoty, dodano do tego

opowieści o diabłach i upadłych bytach. Zapomnieliśmy jednak, że Tablice Sumeryjskie zawierają przekaz o Upadłych Stróżach z planety Nibiru,

a nie o upadłych aniołach.

Udowadnia to w precyzyjny sposób w swojej fascynującej książce Dwunasta Planeta Zecharia Sitchin, wielki izraelski naukowiec i

erudyta. Właściwie jest ona dziesiątą planetą, nazwaną Planetą X, przy czym X oznacza też Wielka Nieznana. Sitchin pisze o tym bardzo

przekonująco. A ja pytam jego krytyków: zna pan źródła? Jeśli nie, to nie mamy o czym mówić. Sitchin udowadnia w wielu swoich pracach, że

zawsze istniał kontakt z innymi gwiazdami i planetami. Pisze o Nibiru, tej samej, o której jest mowa w Tablicach Sumeryjskich. Wspomina się

tam o 200 Stróżach, którzy mieli plan wylądowania na górze Hermon (na Bliskim Wschodzie). Wylądowania! Ludzkość była wtedy na etapie

ewolucji zbliżającej się do Homo sapiens. Antropologia zadaje sobie pytanie, w jaki sposób odbyła się mutacja czyniąca z tzw. małpo-człowieka

istotę ludzką. To nie temat tej rozmowy, ale przy pomocy Tablic Sumeryjskich możliwe jest wyjaśnienie i obalenie obowiązującej teorii ewolucji,

dotyczącej tego właśnie zagadnienia. Wspomniane tablice przekazują, że została dokonana genetyczna manipulacja na ówczesnych mieszkańcach

Ziemi - i to dość radykalna. Ukazują one, w jaki sposób łączono plemniki z komórkami jajowymi.

Kto tego dokonał?

- Kim oni byli? W tekstach jest mowa o „Anunnaki", co dosłownie znaczy Ci, którzy przyszli z góry.

Jak mam sobie wyobrazić tych przybyszów?

- To - dosłownie - istoty z innych planet. Na ten temat słyszy się dużo niedorzeczności, ale istnieją też poważne badania. Były prezydent

Stanów Zjednoczonych, Jimmy Carter powiedział, że nie może się w tej kwestii wypowiadać, ale dla niego te istoty istnieją, są rzeczywiste. W

Księdze Rodzaju określa się je jako Synów bogów - Elohim. Elohim oznacza liczbę mnogą, a więc nie Boga, lecz właśnie bogów. W tejże Księdze

opisano, że przybyli oni tutaj i współżyli z mieszkankami Ziemi. Powstała wtedy nowa rasa. Księga ta posiada pewne luki w tekście, ale

brakujące informacje można odnaleźć na Tablicach Sumeryjskich. Na przykład to, w jaki sposób doszło do wspomnianej krzyżówki. Na

Tablicach widoczne są probówki, w których dokonano zapłodnienia, po czym umieszczano płód w ciele kobiety.

Wygląda to na nowoczesną technikę?

- Tak. Wszystko jest tam obecne. My jednak za wszelką cenę pragniemy zachować nasze dogmaty. Nawet świat uniwersytecki kpi z takiej

możliwości twierdząc, że tylko mieszkańcy Ziemi dysponują pewną wiedzą, co dla mnie osobiście jest raczej marnym rozumowaniem. Wielki

filozof i astronom Giordano Bruno powiedział, że nie wyobraża sobie, iż pośród miriadów gwiazd mieszkańcy Ziemi są jedynymi

wszechwiedzącymi istotami w całym Kosmosie. Ważny jest zatem otwarty, światły umysł, by móc uświadomić sobie, iż pomiędzy Niebem a

Ziemią istnieje więcej rzeczy, niż postrzega oko. Szekspir wyraził to tak pięknie w Hamlecie słowami: There is more between heaven and hell,

that you can see Horatius. Moglibyśmy wreszcie zdobyć się na odwagę i na zawsze pożegnać z aroganckim poglądem, że jesteśmy jedynymi

mieszkańcami Uniwersum i że nasza wiedza jest najwyższa.

Tablice Sumeryjskie udowadniają istnienie znacznie bardziej zaawansowanej wiedzy. Przecież na tyle pytań wciąż nie znamy odpowiedzi.

Kto zbudował Baalbek? Jak powstały piramidy? Wiele idei dotyczących ich budowy bardzo łatwo obalić. Nikt jednak nie odważy się o tym

mówić otwarcie. To kwestia prestiżu, ambicji, ważnych stanowisk, statusu. Człowiek znalazł się w pułapce, chyba najtrafniej opisanej przez

Goethego, który należał do wtajemniczonych. W Fauście przedstawia on arogancję człowieka, który szuka i nie znajdując na wszystko

odpowiedzi, udaje się po pomoc do szatana Mefistofelesa. Chcąc otrzymać odpowiedź, decyduje się na podpisanie cyrografu własną krwią.

Prawie nikt nie wie, co to znaczy. Do podpisania paktu z diabłem potrzebna jest krew. Mówią o tym też Tablice Sumeryjskie - po prostu musisz

oddać część siebie.

Pierwsze, co Upadli Stróże przekazali człowiekowi, to metody walki, magię, okultyzm. Następnie - nie stosujemy tu chronologii, ale

hierarchię ważności - pojawiła się potrzeba ustanowienia monarchów. Dalsze informacje uzmysławiają nam, dlaczego monarchowie mają tak

duży wpływ, taką władzę, dlaczego są tytułowani jako Wysokość - dotyczy to Enuma Elisz (Ci pochodzący z góry). Dlaczego używa się w

stosunku do nich liczby mnogiej, z jakiego powodu obowiązują takie, a nie inne rytuały, dlaczego są bogaci, jeżdżą w złotych karocach,

mieszkają w pałacach i mają nadal tak duży wpływ na rządy. Badając korzenie monarchii należy dodać, że z 43 prezydentów Stanów

Zjednoczonych 34 miało w żyłach królewską krew. Można o tym przeczytać w książce Peerage, która zawiera informacje o pochodzeniu

domów królewskich. To, że dysponują takimi wpływami, ma swe podłoże w specjalnym kodzie zawartym w DNA. O tym również informują

wspomniane Tablice.

Z którego wieku pochodzą Tablice Sumeryjskie?

- Na ten temat istnieją różne opinie. Niektórzy twierdzą, że z III-V tysiąclecia p.n.e. Być może są one jeszcze starsze. Niektórzy badacze

przypisują im pochodzenie z czasów poprzedzających Atlantydę, o której pisał Platon w swoich dziełach Kritias, Timajos i Fedon. Jest to więc

bardzo stara wiedza.

Tablice Sumeryjskie mówią o Upadłych Stróżach. Drugim źródłem, też już wcześniej wspomnianym, są Esseńskie Zwoje znad Morza

Martwego, które opisują ostateczną walkę pomiędzy Synami - my możemy dodać, że również Córkami -Ciemności i Światła. Upadli Stróże to

demony, aniołowie, którzy utracili swój cel, istoty o wielkiej mocy, które przeszczepiły się na rodzaj ludzki.

Czy miało to wpływ na rozwój genetyczny?

- Tak. Księga Rodzaju, jak też późniejsze księgi biblijne opisują zniszczenie gigantów. Była to ingerencja z zewnątrz. Rasa ta odznaczała się

fizyczną siłą i miała ogromną wiedzę, lecz zagrażała dalszej ewolucji. Opowieści biblijne więc (Biblia pochodzi od słowa bibloi i znaczy księgi)

nie są alegoryczne, lecz dosłowne. Opisują one bardzo dokładnie czasy przed potopem, przed Atlantydą i po niej. Podobne informacje można

znaleźć w Zwojach znad Morza Martwego, jak też w źródłach hermetycznych. W moich książkach cytuję rozmowę Hermesa Trismegistosa -

jest to greckie imię egipskiego mędrca, wtajemniczonego Tehuti - z Asklepiosem. Mówi on o Upadłych Stróżach, demonach, którzy na końcu

czasów wygenerują chaos. Powinniśmy się więc przebudzić i dojrzeć, uświadomić sobie, co tak naprawdę się dzieje. Chcę tu też wspomnieć

szamana Zulusów Credo Mutwę na szczęście on i jego piękne książki są coraz bardziej znane. Jedna z nich to The song of the Stars (Pieśń

gwiazd). Jej autor nie tak dawno powiedział, że obecnie wszyscy powinni wiedzieć to, co w dawnych czasach znali tylko wtajemniczeni.

Mianowicie, że Chitauri (czyt. szitauri) tzn. Upadli Stróże, którzy przeszczepili się na rodzaj ludzki, chcą teraz zapanować nad Ziemią, nawet

kosztem wyniszczenia połowy ludzkości przy pomocy techniki, różnych taktyk i praktyk, o których większość z nas nigdy nie słyszała.

Dawna wiedza a czasy teraźniejsze

Dochodzimy tu do pytania: co tak naprawdę dzieje się na Ziemi? Zawsze czułem się spokrewniony z kulturą Indian. Nie mam na myśli

tylko Majów, którzy dysponują najstarszym kalendarzem, lecz także szczep Hopi, z którym nawiązałem kontakt. Wszyscy oni bez wyjątku

mówią to samo, a więc szczep Hopi, Irokezi, Seneka, Majowie, z którego pochodzi mój kolega antropolog Carlos Barrios z wtajemniczonego

Klanu Orla. Podróżuje on po świecie informując, że nie uczestniczy w żadnej grze, lecz mówi o wszystkim tak, jak jest. Ludzkości pozostały

najwyżej 3-4 lata, aby wybrać drogę Światła i Mądrości, w przeciwnym razie Ziemi grozi poważne niebezpieczeństwo. Przywódcy różnych

plemion Indian, nasi Czerwonoskórzy Bracia, których niszczyliśmy i poniżaliśmy, także w literaturze; ludzie o ogromnej wiedzy i mądrości

ostrzegają nas zgodnym chórem, że w najbliższych latach ludzkość i Ziemia będą przechodziły przez proces oczyszczania, którego przebieg

może być chaotyczny i bolesny. Stopień oczyszczenia będzie uzależniony od naszych myśli, słów i uczynków. Czasy teraźniejsze nazywają oni

Znakiem Wielkiego Niedźwiedzia z symbolem niedźwiedziej łapy, która tworzy linie bardzo podobne do kodu kreskowego, obecnego na każdym

produkcie - i twierdzą, że (jeśli nie stawimy czoła niekorzystnym zjawiskom - przyp. red.), wówczas nadejdzie czas III wojny światowej. Może

później powrócimy do tego tematu, aby stwierdzić, co to ma wspólnego z chipem.

Indianie o tym wiedzą, Tybetańczycy, z którymi często spotykałem się w ich klasztorach, również. Także niektóre ugrupowania

chrześcijańskie zdają sobie z tego sprawę.

Spójrzmy na Apokalipsą jako na księgę wtajemniczenia, a nie własność pewnych ugrupowań, które ją interpretują w sposób sektaryczny,

wskazując, że ty zostaniesz uratowany, a ty nie. To nie o to chodzi. Zawiera ona mnóstwo informacji. W treści jest spokrewniona z wiedzą

zawartą w hinduskich księgach Puranach (Księgi Starszych). Istnieje przypuszczenie, że Jan apostoł (...) pozostawał, w pewnej mierze, pod

wpływem starej wiedzy hinduskiej. Tekst ten opisuje nasze czasy. Planeta Ziemia cierpi, ma miejsce coraz więcej wojen i katastrof, nasilają się

eksplozje wulkanów, trzęsienia ziemi, tsunami, klęski ekologiczne, wzmagają się erupcje Słońca. Jednym słowem panuje niepokój. Już Jezus,

Wielki Mistrz, mówił, że na końcu cyklu, w języku greckim wyrażonym jako aion, wszystkie te znaki będą widoczne, lecz ludzie, nie zważając

na to, będą się weselić.

Do wszystkich wcześniej wymienionych wizji religijnych Indian, Puran i słów Jezusa chciałbym jeszcze dodać bestseller Johna Perkinsa.

Perkins dawniej należał do tych, którzy decydują o losach innych. Zna strategie i taktyki ogromnych koncernów, wie, w jaki sposób niszczone są

niektóre kraje, jak bogate państwa wzbogaciły się wykorzystując ubogich ludzi w innych regionach świata. Ostrzega i nawołuje, abyśmy się

przebudzili, bo w przeciwnym razie może być za późno. Jednocześnie podkreśla, że możemy jeszcze dużo zrobić. W swojej książce przekazuje

jednakowo brzmiące opinie Indian, aborygenów i innych pierwotnych szczepów. Wszyscy oni potwierdzają szczególny okres przemian, w jakim

znajdujemy się my i Ziemia. A dlaczego?

Podobnie jak pory roku, nasza planeta przechodzi swój cykl. Dawni mędrcy zdawali sobie z tego sprawę. Pitagoras wiedział, że wszystko

ma swoją miarę i liczbę. Obecny okres to zima, innymi słowy Kali yuga. Nie jest to, jak sugerują niektóre ugrupowania New Age, coś, co stanie

się samo, a my nie musimy nic robić, bo era Wodnika i tak nadejdzie. Nie, przemiana ta należy do szczególnych i wiele znaczy. Układ Słoneczny

przechodzi przez 12 znaków zodiaku. Okres taki trwa 25920 lat, a każdy obieg przez jeden znak zodiaku to 2160 lat. Obecnie znajdujemy się w

znaku Wodnika.

Jak już wspomniałem, metamorfoza ta ma charakter szczególny. Hindusi określają ją jako Maha yuga lub Kalpa, co oznacza głęboką,

fundamentalną przemianę. Każdy z nas, bez wyjątku, to odczuje. Dlaczego? Bo to dla nas szansa wzrostu duchowego i przejścia Ziemi na

poziom wyższej wibracji. Ewolucja człowieka -który staje się coraz bardziej świadomy, któremu nieobca jest refleksja i który rozwija swoje

prawdziwe cechy, takie jak: współczucie, miłość, uczciwość, współpraca - poddana zostanie próbie, zanim postawi się ten ważny krok w

ewolucji. Obecni na naszej planecie Upadli Stróże są często przedmiotem kpin i żartów, podczas gdy mędrcy z dawnych czasów nigdy sobie z

nich nie drwili. Te istoty, pod pretekstem np. walki z terroryzmem, mogą zrobić całkiem coś innego -wtargnąć do ludzkiego organizmu i

wszczepić nam najważniejszy, tzw. najwyższy kamień. Posługują się one schematem piramidy, a jest nim chip. Ma się to stać w ciągu 3 lat, a

celem tego jest uczynienie z człowieka niewolnika. Taka operacja - kontrolowana przez systemy satelitarne GPS i cray-komputery - będzie miała

ogromny wpływ na ludzki organizm. Wszystko to wydaje się tak niewyobrażalne, iż większość nie jest w stanie tego pojąć i potraktować

poważnie.

Jaki jest cel tego niewolnictwa i komu ma to służyć?

- Istoty, które postrzegają innych jako przedmiot, nad którym można zapanować i wykorzystać go do własnych celów, same cierpią. Właśnie

od buddystów nauczyłem się tego, aby żywić dla nich współczucie. Byty te nie omieszkają sprowokować nowych wojen i wyniszczyć miliony

ludzi. Kiedy przyglądamy się wojnom, temu, w jaki sposób do nich dochodziło i nadal dochodzi, okazuje się, że historia jest pełna

kłamstw, a człowiek, być może, okazuje się mniej winny, niż można by przypuszczać, i jest niesamowicie manipulowany. Wciąż na nowo

wywołuje się konflikty wojenne, nowe Pearl Harbor, aby stwarzającym te konflikty siłom umożliwić zdobycie władzy i bogactwa, przy czym

wyniszczenie ludzi i przyrody wydaje się czymś dozwolonym. To według mnie rzecz niedopuszczalna. Każdy człowiek ma swój cel, choć nie

mówi się o tym w szkołach ani na uczelniach. Wprawdzie istnieją jeszcze ogólnie przyjęte, przestarzałe opinie, że takie cele nie istnieją, lecz w

istocie jest inaczej. I to nieprawda, że najpierw trzeba należeć do jakiegoś stowarzyszenia, grupy albo kościoła, by znaleźć swój cel. Nie, każdy

może to odkryć w swojej świadomości, myśląc, zastanawiając się, badając po prostu życie. Istoty, które nie chcą, aby człowiek rozwijał się

bardziej, niż one same, z wymienionych wcześniej pobudek są gotowe uczynić wszystko, aby przeszkodzić w ewolucji ludzkości. Temat ten jest

znany od dawna. Przypomnę opowieść z Iranu, dawnej Persji, w której Ormuzd i Aryman walczą ze sobą; czy też Augustyna, który opisuje

Miasto Boga skonfliktowane z miastem Upadłych Stróżów. A w Bhagawadgicie przedstawiona została walka pomiędzy dwoma rodami,

Pandawa i Kaurawa, która trwa aż do momentu transformacji.

Osobiście nie należę do żadnego kościoła, ale uważam Biblią za źródło głębokiej wiedzy i wielkiej mądrości. Jest w niej np. mowa o

lucyferze. Lucyfer to serafin, niekiedy nazywany cherubinem. Chociaż dla nas jest to materia trudna do pojęcia, stare źródła podają, iż są to istoty

o ogromnych możliwościach, bardzo rozwinięte, potrafią np. tworzyć całe planety. Zostały stworzone, aby żyć i tworzyć w wolności i miłości.

Jednak ta wolność umożliwia im wybór, aby pójść inną ścieżką i np. zacząć preferować władzę i odmienną drogę ewolucji.

Indianie Hopi powiadają, że pewna kategoria ludzi traci głową i spada w przepaść. Podobnie pewien rodzaj istot gwiezdnych stracił głowę i

pomyślał, że może odłączyć się od praenergii Miłości, którą oblekliśmy w obraz i dla której wybudowaliśmy kościoły, synagogi, świątynie i

meczety. Według mnie, każdy ma prawo wyznawać swoją prawdę i religię, lecz praenergia Miłości - znana mistykom i przebudzonym, osobom

oświeconym -jest bezosobowa, wszechobecna i wszystkotworząca. Bez niej po prostu nie można istnieć! A więc, jeśli jakaś gwiezdna istota chce

się odłączyć od praenergii i iść inną drogą, realizować swoje cele, będzie to przez pewien czas możliwe, lecz ostatecznie prowadzi do katastrofy.

W następnym numerze ciąg dalszy wywiadu wraz z próbą udzielenia odpowiedzi na pytanie, kim są ONI?

Kim jest Marcel Messing

Ten holenderski pisarz, religioznawca, filozof i poeta urodził się w roku 1945 w Hadze.

Studiował i przez trzynaście lat wykładał antropologię kulturową, filozofię oraz religioznawstwo

porównawcze. Następnie był pracownikiem naukowym w Biblioteca Philosophica Hermetica w Amsterdamie.

Często uczestniczy w programach radiowych. Pełni funkcję doradcy przy telewizyjnych

realizacjach filmów dokumentalnych z dziedziny religii i mistyki. Napisał wiele książek, artykułów

oraz tomików poezji. Jest redaktorem holendersko-belgijskiego czasopisma Inzicht oraz współpracuje

przy wydawaniu holenderskiego magazynu Prana. Należy do Klubu Budapeszteńskiego i wraz z

innymi wybitnymi członkami tego gremium wygłasza w różnych krajach prelekcje oraz wykłady na

temat przemian zachodzących na Ziemi. Służył jako konsultant naukowy w wyprodukowanej przez

telewizję holenderską serii programów Via Mystica.

W swoich książkach Messing porusza kwestie religii i duchowości na przestrzeni dziejów,

prezentując i łącząc zdobycze mistyki Wschodu oraz Zachodu. Pobierał nauki m. in. od

tybetańskich rinpoches.

W języku polskim ukazała się książka Las Wtajemniczenia - opowieść o wyzwoleniu i doświadczeniu

mistycznego przekazu (W-wa 1966, Wydawnictwo Eneteia). W 2004 roku na rynku pojawiła się,

napisana wspólnie z E. van Ruysbeekiem, Ewangelia Tomasza - zbiór nauk Jezusa opatrzonych poetyckimi i

religioznawczymi komentarzami. Latem 2006 nakładem Wydawnictwa KOS została wydana

książka Bezdrożny ląd - zbiór esejów odnoszących się do najważniejszych kwestii filozoficznych i

duchowych nurtujących współczesnego człowieka.

W latach 1991-2001 Marcel Messing mieszkał z żoną Marijke we francuskich Pirenejach,

poświęcając się głównie twórczości pisarskiej i prowadząc kursy na temat wewnętrznego

wyzwolenia. Obecnie mieszka w Belgii, pisząc książki o sytuacji na naszej planecie oraz nadal

nauczając na kursach i seminariach.

Przesłanie Messinga staje się na Zachodzie coraz powszechniejsze. W ciągu ostatnich lat nakłady

jego kolejnych książek znacznie wzrosły. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych nauczał on w

wąskich grupkach, natomiast aktualnie liczba słuchaczy na jego wykładach i prelekcjach sięga

setek osób. Marcel Messing kieruje również holenderską fundacją Lindenhof zajmującą się pomocą

dzieciom w różnych krajach, oraz uchodźcom tybetańskim. W Indiach uczestniczyła ona m.in. w

zbudowaniu szkoły dla tysięcy dzieci nie mających żadnych perspektyw na przyszłość.

Wiosną 2003 r. Messing odwiedził Polskę, gdzie oprócz udzielenia wsparcia polskim fundacjom

pomagającym najmłodszym wygłosił wykład Rewolucja w świadomości: transformacja na Ziemi i możliwość skoku w

ewolucji ludzkości. Kolejna wizyta Messinga w Polsce w maju 2004 związana była zarówno z promocją

Ewangelii Tomasza, jak i konkretną pomocą polskim dzieciom. W trakcie tej wizyty Messing odbył serię

wykładów i seminariów w Poznaniu, Warszawie i Gdańsku oraz udzielił wywiadu m. in. dla TVP i

Gazety Wyborczej.


Wywiad z Marcelem Messingiem - cz. 2
Wywiad z Marcelem Messingiem - cz. 3 - "Musimy się przebudzić"

6 komentarzy:

  1. Dobry artykuł. Właśnie czytam. Proponuje poprawić formatowanie tekstu, bo zawiera zbędne entery i przez to wygląda rozwleklej i mniej wygodnie się go czyta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm. Zbyt długo to trwa. Najlepiej to by było gdyby skasowali życie na tej chorej planecie i by był spokój. Nikt nic nie robi by było lepiej. Poza tym nie chodzi o samą wojnę, lecz o rewolucję. Ludzi na Ziemi żyje zbyt wiele i przez to rodzi się dyskomfort w gospodarce światowej, a co za tym idzie - dochodzi do wojen i buntów.
    co do diabła, to jest to po prostu luka w naszej psychice, która chce się rozszerzać, gdy schodzimy ze ścieżki dobra.

    OdpowiedzUsuń
  3. mam szczerą nadzieję że kataklizm w 2012 nastąpi i ludzkość się ponownie "zresetuje", jeśli nie to sprawy przybiorą przykry obrót. Rząd Stanów Zjednoczonych planuje już holokaust aby zredukować ludność w swoim kraju.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę się zdziwiłem, nie jestem filozofem, ani znawcą religii, ale obserwując życie, śledząc wydarzenia polityczne, społeczne, naukowe, także religijne - dochodzę do takich samych wniosków.
    Z Denikena też pokpiwają, a przecież nawiązuje także do bogów, którzy w zamierzchłej przeszłości bywali na Ziemi, jest właśnie o nich wzmianka w Starym Testamencie.
    Co do obecnych czasów... Niektórzy Amerykanie z entuzjazmem witają nowe techniki w elektronice - sami się zgłaszają by wszczepić im czip... A może to są ludzie do specjalnych zadań, mają zachęcić pospólstwo do masowych wszczepień?
    Mam uczucie, że jeśli nie nastąpi jakieś opamiętanie, może być niewesoło na tym globie.
    Jeśli mowa o nauce... jestem jej zwolennikiem, ale nie w celach zniewolenia ludzkości. Zadaję sobie pytanie: w dobie tak prężnych osiągnięć naukowców, aż dziw wzbiera, że jak dotąd nie pojawiły się naukowe próby rozwiązań newralgicznych problemów ludzkiej egzystencji i jej przyszłości?
    Och przepraszam, był przecież Marks. No cóż,ludzkość do takiego systemu po prostu nie dojrzała, a i sam Marks, moim zdaniem, też chyba za daleko się posunął w ograniczaniu pewnych swobód.
    Napisałem - ludzkość niedojrzała... oczywiście, że nie dojrzała do systemu komunistycznego, potrzebna jest tu bardzo wielka świadomość wielu rzeczy, a przede wszystkim muszą być wypracowane pewne dobra. Z tym wiecznie jest problem a mentalność człowieka, niestety jest ułomna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Eeee, jakie kierowanie ludźmi, co do czipów, to mają one technologię ograniczoną do identyfikacji. To jest w sumie dobre jeżeli chodzi o:
    - Mniejsze zużycie albo zerowa produkcja papierowych pieniędzy co jest bardziej przyjazne dla środowiska.
    - Łatwa identyfikacja zaginionych osób
    - Prostsza obsługa w urzędach, sklepach itp...
    Ta technologia jest dobra, jednak człowiek nie jest do niej przygotowany i może ją wykorzystać do niewłaściwych celów bo ma wybór :(

    Złej elicie jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze, a nie o światło.
    Co rząd obchodzi jakieś światło? Obchodzi ich jedno: Chcą rządzić dalej i mieć coraz więcej kasy. Przez to będą starali się po prostu wszystkich kontrolować, by utrzymać tę kulejącą już gospodarkę.

    Człowiek chce dobrze, jednak do tego celu czyni źle i myśli w większości o sobie, to prowadzi na złą drogę i zamiast lepiej, jest gorzej.

    OdpowiedzUsuń

Czy jesteś za wprowadzeniem Euro w Polsce?

Czy popierasz produkcję GMO - żywność modyfikowaną genetycznie?

Czy zaszczepisz się przeciw świńskiej grypie?

Czy weźmiesz udział w globalnej medytacji w danich 17-18 Lipca 2010?