Trzecia, ostatnia część rozmowy z holenderskim pisarzem, mistykiem, filozofem i
religioznawcą, autorem ponad dwudziestu książek, Marcelem Messingiem
Skąd wzięło się powiedzenie: „Jesteś światłem w świetle”?
- Słowo „Chrystus” było i jest często używane i nadużywane do różnych celów. Zostało ono
zawłaszczone przez różne grupy, kościoły i instytuty. Dla mnie Chrystus to Światło przenikające
całe Uniwersum (Wszechświat). Przekazy dotyczące początku stworzenia mówią: na początku
było Światło, Słowo - w Indiach znane jako pradźwięk AUM.
Ewangelia wg św. Jana mówi, iż na początku było Słowo, a początkiem jego była Cisza.
Słowo znaczy też, że w momencie, kiedy pradźwięk tworzy Uniwersum, uczestniczy w tym
Światło.
Kiedy z chaosu, jeszcze czegoś niewidzianego, co nie ujrzało Światła, powstaje Kosmos,
wtedy rodzi się też porządek. Światło. Chrystusem chciałbym nazwać Światło, które jest
inteligencją przenikającą cały Kosmos. Bywa ono także nazywane Synem.
Ojciec jest prasiłą objawiającą się przez Światło, poprzez Chrystusa, Syna nazywanego też
Synem Człowieczym. Każdy jest tym Światłem, każdy jest więc tym synem lub córką, bo nie
chodzi tu o płeć, lecz o ukazanie pokrewieństwa, pochodzenia. Ojciec jest siłą dającą życie, a
Syn, Światło to manifestacja stworzenia.
Matka, niekiedy zwana Sofią lub Mater, to materia. Materia jest więc siłą żeńską. Lao Tsy
określił ją jako Matkę tysiąca rzeczy, poprzez którą objawia się Tao.
Mamy więc Ojca, Syna i Matkę, mówi się także o Duchu Świętym. Pojęcie to też jest
nadużywane i niewłaściwie rozumiane. Często myśli się o gołębicy, która sobie gdzieś tam
fruwa. Przyznaję, że to piękny symbol, gdyż ta latająca gołębica uosabia wszechobecność
duchowej energii w materii.
Weźmy na przykład słowo informacja, które zawiera człony in i forma. W formie zawarte jest
światło, inteligencja, świadomość, siła duszy. Całe stworzenie opiera się na sile energii
duchowej, inteligencji i Świetle, na Miłości.
W momencie, kiedy znajdujemy się w chaosie, lub kiedy mamy do czynienia z Upadłymi
Stróżami, kiedy jesteśmy w coś wciągani, nadal ponosimy odpowiedzialność za nas samych.
Zawsze możemy powiedzieć naszym żądzom dosyć! W momencie, gdy gubimy się i dajemy się
wciągnąć w wir, zapominamy, kim jesteśmy.
Od pradawnych czasów gnoza zadaje następujące pytania: Skąd pochodzisz? Gdzie jesteś?
Dokąd podążasz? Pytania te stawia nie tylko zachodnia, czy wschodnia gnoza. Są one obecne we
wszystkich kulturach - u Indian, u aborygenów, u Tybetańczyków, w islamie...
Pochodzimy od światła
Stare mądrości mówią: pochodzisz od Światła, jesteś księżniczką, księciem, jesteś dzieckiem
gwiazd i zapomniałeś, dlaczego się tutaj znalazłeś. Jesteś w drodze, odkrywasz, zostajesz
wtajemniczany. Napotykasz też na przeszkody. Na przykład, na działanie Upadłych Stróżów.
Ponieważ nie znamy i nie mamy wglądu w całość istnienia, nie wiemy, jaka jest ich ostateczna
rola. Być może okaże się w końcu, że sygnowane przez nie działanie było pomocną siłą w
uczynieniu tego ważnego kroku.
Jesteśmy ograniczeni i nie możemy widzieć całości. Powinniśmy więc uważać z dzieleniem
ludzi na absolutnie dobrych i absolutnie złych. Wszystko pozostaje we wzajemnej zależności,
należy zatem szukać złotego środka, drogi, która poprowadzi nas z powrotem do Światła.
W filozofii chrześcijańskiej - nie mam tu na myśli tradycji Kościoła - w gnozie centralne
miejsce zajmuje Światło, nazywane też Chrystusem w nas. Wiadomo, że w naszym ciele,
precyzyjniej: w naszym sercu, a mówiąc jeszcze dokładniej: u szczytu prawej komory obecne jest
skoncentrowane światło. Można by powiedzieć, że serce jest czakramem słońca. To
skoncentrowane światło czeka na to, aby ogarnąć sobą całe ciało, rozpłynąć się po nim. Bardzo
ważną rolę w tym procesie odgrywają hormony. W momencie, gdy nasza grasica (thymus)
uaktywnia się, może ona przekazywać, transportować światło po całym ciele. Jeśli proces ten
napotyka na przeszkody, np. wskutek działania HAARP, niewłaściwego odżywiania się lub
istnienia siatki elektromagnetycznej, wtedy hormon - nie mogą służyć Światłu. Pierwiastek
Chrystusa w nas, w prawej komorze serca, nazwany też wewnętrznym Betlejem (w języku
hebrajskim bethellehem dosłownie oznacza miejsce, gdzie otrzymuje się pokarm), jest Światłem i
rozprowadza go. Wszystko to dzieje się po to, aby w sposób naturalny, przy pomocy Światła,
Chrystusa w nas, nasze ciało fizyczne przetransformować na ciało świetlne.
Nasze ciało świetlne, nasz boski potencjał jest ponad czasem i przestrzenią śmierć go nie
dotknie. Możemy wznieść się ponad nią. By to odkryć, zbędne jest laboratorium, gdyż ta
wiedza tkwi w naszym wnętrzu i musimy z niej korzystać. Mamy więc pełne ręce roboty.
Nawet w bajkach jest o tym mowa. Czerwony Kapturek musi najpierw przejść przez skórę
zwierzęcia, wilka, aby na nowo, na innym poziomie powrócić do życia. Królewna Śnieżka
została uśpiona w materii, w szklanej skrzyni, w języku greckim kibotos, tzn. w ciele. Spisz, aby
zostać obudzonym przez pierwiastek Światła, księcia w tobie, przebudzić się dzięki
pocałunkowi i podążać dalszą drogą ku gwiazdom. W opowieściach pewnej gnostyckiej grupy
z Bliskiego Wschodu, jest mowa o księciu i księżniczce. Podróżują oni w materii i zapomnieli
skąd pochodzą. Żyją w przekonaniu, że to, co widzą, to jest wszystko, aż do momentu, gdy
dociera do nich przekazana przez matkę wiadomość od ojca: - Człowieku, przebudź się i
przypomnij sobie kim jesteś. To samo słyszymy w przypowieści o synu marnotrawnym. Jego
pobyt wśród świń doskonale wyraził Hieronim Bosch. Na obrazie tego malarza syn
marnotrawny ma na jednej nodze but, tzn. jedną nogą stoi, jest jeszcze w świecie, w materii, a na
drugiej pantofel, co oznacza chęć powrotu do domu. Obecność świń uzmysławia nam, jak
głęboko jesteśmy związani ze światem materialnym.
Największym misterium, o którym mówi gnoza, jest to, że człowiek - bez jakiejkolwiek
ingerencji z zewnątrz poprzez klonowanie czy też zmiany dokonywane w DNA w laboratoriach -
nosi w sobie, w szczycie prawej komory serca, najwyższą tajemnicę. W Mundaka Upaniszad z
Indii powiedziane jest dosłownie: w komorze serca mieszka Brahman, Absolut.
W momencie uaktywnienia tej energii ulegają zmianie wszystkie procesy hormonalne i cała
nasza świadomość. Prawa i lewa półkula mózgu krzyżują się i łączą w czaszce, miejscu
nazywanym Golgotą (Gulgulta znaczy w języku aramejskim czaszka i miejsce czaszki). Tam
dochodzi do integracji, scalenia w świadomość Chrystusa. Z grobu starego ciała powstaje wtedy
nowy człowiek pełen światła. Ten nowy człowiek nosi, według filozofii hermetycznej, kaduceusz
z dwoma wężami, gdyż przez kanał kręgowy przechodzi układ nerwowy w kształcie podobnym
do dwóch wężów, który łączy kość krzyżową (sacrum) z częścią międzymózgowia (thayamus),
zwaną komnatą nowożeńców. Ta część mózgu spełnia niezmiernie ważną funkcję i ma wpływ
m.in. na rytm serca i temperaturę ciała. W tradycji Katarów wyrażano ten proces porównaniem
przeobrażenia gąsienicy w motyla. Święty Paweł, który też był wtajemniczonym, pisał do
Koryntian, iż zmiana ta zachodzi w jednym momencie.
Proszę to sobie wyobrazić. Częstotliwość Ziemi wzrasta, częstotliwość pasa fotonowego
Plejad wzrasta i wysyła ogromne prądy świetlne w naszym kierunku, erupcje Słońca przekazują
nam ogromne ilości energii duchowej, człowiek żyje zdrowo, próbuje nie jeść mięsa, żyć
świadomie, w równowadze emocjonalnej, stara się jak najmniej myśleć negatywnie. Wszystko to
ma ogromne konsekwencje dla ciała i ducha. Odkrywamy fundament naszego bytu, o którym
mówił Jezus, Budda oraz wielu innych świętych i proroków. Ja nazywam to najczęściej
pierwiastkiem Chrystusa w skali makro, czyli kosmicznej i w skali mikro - w naszym sercu.
Katarowie, nazywani także tkaczami, gdyż w okresie prześladowań ukrywali się u tych
rzemieślników, tłumaczyli znaczenie tkania ciała świetlnego. Ciało to nazywali świetlistą lub
gwiezdną szatą. Przepowiedzieli oni, że powrócą za 700 lat i że nie tylko na nowo zazieleni się
drzewo laurowe, lecz powróci też gnoza i wiedza o pochodzeniu człowieka, o możliwości
postawienia tego najważniejszego kroku i wzniesienia się ponad biologiczną ewolucję. Człowiek
z gąsienicy stanie się motylem.
Proszę przyjrzeć się gąsienicy. Kiedy komuś, kto nigdy nie widział motyla, powie się, że
powstanie on właśnie z „tego czegoś”, trudno mu będzie w to uwierzyć. Tak samo trudno nam
uwierzyć, kim jesteśmy, a ja całym sobą wiem, że to nasz prawdziwy cel. Różne siły próbują ten
proces zahamować, bo jeżeli zakończy się on sukcesem, nie będą już miały wpływu na nas,
będziemy ponad nimi. Nie ma tu jednak mowy o żadnej hierarchii. Takie myślenie jest błędne.
Dla żyjącego Miłością hierarchia, a tym samym schemat piramidalny, nie istnieje. Nikt więc
niczego nie musi się obawiać. W czasie tego programu mówiłem o pewnych wydarzeniach i
osobach, ale nie w celu zaszkodzenia komukolwiek, lecz po to, aby uświadomić, ujawnić, co się
obecnie dzieje na Ziemi.
Optymalnie i najpiękniej byłoby, gdybyśmy stawiając ważny krok w ewolucji, wykonali go
wspólnie z tymi, którzy dotychczas chcą temu zapobiec. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy
będziemy próbowali to uczynić prawdziwie i szczerze oraz żyjąc Światłem. Światło przyciąga
światło, a ciemność przyciąga ciemność. Światło ma to do siebie, że zakorzenia się w
ciemności i rozjaśnia ją od środka.
Ewangelia wg św. Jana mówi, że Światło przyszło do ciemności, lecz ciemność jeszcze go nie
pojęła. Ciemność nie widzi jeszcze, co się dzieje, nie widzi, że Światło mówi: Chodź za mną.
Każdy ma jednak wolność wyboru. Może powiedzieć: nie.
Życzyłbym każdemu, aby powiedział: tak. To umożliwia transformację, która jest przed nami
wszystkimi. W historii ludzkości pojawia się więc wyjątkowa możliwość: dojrzeć i zrozumieć, że
mamy cel i możliwość realizacji tego, kim jesteśmy - istotami Światła.
Chrystus mówił: Nie lękaj się. Nie lękaj się. Wcześniej czy później musimy pożegnać się z
ciałem, z powodu choroby czy też starości. Idźmy więc drogą Światła. Chciałbym jeszcze dodać,
że nasz krok ma także wielkie znaczenie dla zwierząt, które obecnie tak bardzo cierpią. Wszystko
nosi w sobie potencjał Światła-Miłości. My, istoty ludzkie, jesteśmy zdolni do refleksji,
uświadomienia sobie tego. Zwierzęta znajdują się pomiędzy człowiekiem a światem minerałów,
który też nosi w sobie ten potencjał. Możemy go doświadczyć dotykając ich.
Mind Control - kontrola umysłu
Wróćmy raz jeszcze do przemysłu farmaceutycznego. Przyglądając się bliżej grze, o jakiej
mówiłem wcześniej, napotyka się ciągle te same nazwiska. Pewne rodziny mają wszystko w
swoich rękach. Spotykamy je zarówno w przemyśle farmaceutycznym, jak i zbrojeniowym.
Budda mówił o głodnych duchach. Jeśli ktoś marzy o milionie, być może stanie się milionerem.
Ale często jest to niewystarczające i pragnie się zostać multimilionerem, potem miliarderem i tak
bez końca. Prawdziwy pokój nastaje wtedy, gdy stajemy się szczęśliwi z racji tego, kim jesteśmy,
a nie ile posiadamy. Widzimy więc, że wszystkie te ogromne i wpływowe koncerny
farmaceutyczne, przemysł zbrojeniowy czy przemysł spożywczy są zdominowane przez kilka
rodzin, które próbują osłabiać człowieka szkodliwymi produktami żywnościowymi czy też
ideami, albo praniem mózgu. Docierają one do nas przez media, bo i media coraz częściej są
własnością paru ciągle tych samych ludzi. Wszystko po to, aby uniemożliwić ludzkości
przebudzenie się.
Mówi Pan o kontroli umysłu (Mind contro/)?
- Tak, jest to kontrola umysłu. Jeśli zbada się media w Stanach Zjednoczonych, to okaże się,
że są one w rękach trzech -czterech nazwisk. W Holandii istnieje jeszcze trochę więcej wolności,
są też odważni dziennikarze, którzy nie dają się przekupić. Europa jednak zaczyna upodabniać
się do Stanów Zjednoczonych czy Rosji, gdzie media prawie całkowicie znalazły się w rękach
wielkich magnatów. Tak powstaje kontrola umysłu.
Proszę sobie wyobrazić sytuację, kiedy człowiek uświadomi sobie, kim i czym jest oraz po co
istnieje. Można temu zapobiec za pomocą kontroli umysłu i materialistycznej nauki o ewolucji
człowieka. Naucza się go wtedy: Pochodzisz od małpy, nie masz żadnego celu. Naucza się go o
big bangu i czarnych dziurach w Kosmosie. Przemilcza się w tym wszystkim obecność Twórczej
Energii Miłości, albo dawkuje mu egzystencjalną filozofię absurdyzmu, Jean-Paula Sartre'a,
czy też Proudhona. Proudhon powiedział otwarcie: Usuń Boga z tronu, gdyż jest to twój
największy wróg. Czyniąc to jednak, zatracasz siebie, gdyż Boskość jest twoim prawdziwym
fundamentem, twoim istnieniem. Zwalczać Boga to zwalczać siebie.
Mind control, pranie mózgu działa nie tylko poprzez idee, ale także żywność. Jest coraz
więcej ustaw utrudniających produkcję naturalnych środków leczniczych. Wpływ na to mają
właściciele ogromnych koncernów i firm finansowych. Ich nazwiska są powszechnie znane. Robi
się wszystko, aby uniemożliwić nam dostęp do zdrowej żywności i niekonwencjonalnych
sposobów leczenia. Drwi się np. z wegeterianizmu, homeopatii, wykorzystując do tego tytuły i
prestiż naukowy. To wszystko są zagrywki, aby zniweczyć czystość obecną w człowieku i nie
pozwolić się jej rozwijać. Tabletki mogłyby okazać się zbędne w naszym życiu. Budda nauczał,
że kiedy podążamy drogą dharmy życia, owocuje to dobrym zdrowiem, siłą ciała, ducha i duszy.
A, jako że Upadli Stróże przeszczepili się na człowieka, osłabiło go to bardzo. Jedynym
ratunkiem jest więc szybkie przebudzenie się i przejrzenie wspomnianej gry. Dla mnie oznacza to
walkę bez broni w ręku i pokazanie tego, co się obecnie dzieje na Ziemi. Wszelką inną walkę
odrzucam, odrzucam z całą stanowczością. Nie chodzi tu o kreowanie wroga, lecz właśnie o
ukazanie rzeczywistej sytuacji, ujawnienie faktów. Jest to jedyna szansa, aby zapobiec
ogromnemu cierpieniu.
Atlantyda
Co Pan może powiedzieć o Atlantydzie?
- Atlantyda to temat dość delikatny. Zauważyłem, że nawet w kręgach naukowych mówi się o
tym z drwiną. Przypominam wówczas, że pisał o niej jeden z najbardziej znanych filozofów -
Platon. Na Atlantydzie odbywała się niesamowita walka, która obecnie powtarza się, a może jest
nawet spotęgowana. Platon opisuje, że istoty żyjące na tym kontynencie w ostatnim okresie jego
istnienia uważały się za piękne, a w rzeczywistości były bardzo brzydkie, nie tylko z wyglądu,
ale przede wszystkim duchowo. Bogowie więc - nie Bóg, lecz bogowie, w Biblii nazwani Elohim
- postanowili zniszczyć całą Atlantydę. Kultury Tolteków i Majów, jak też inne źródła,
przekazały nam o niej wiele informacji. Nie wspominam już o możliwości odkrycia tych
wiadomości w nas samych, gdyż dla większości naukowców stanowi to jeszcze wielkie tabu.
Powracam jednak do starych źródeł. We wszystkich kulturach znajdujemy temat potopu - w
Indiach, u Majów, u aborygenów, w Biblii, w Iranie - wszędzie wspominana jest Atlantyda.
Także tam doszło do ścierania się sił Światła i Ciemności. Dzisiaj można by powiedzieć, że jest
to walka Upadłych Stróżów, którzy dążą do opanowania całej planety przeciw istotom
rozwijającym się, skierowanym ku Światłu.
Był to ogromny konflikt. Nauka stała wtedy na niewyobrażalnie wysokim poziomie, podobnie
zresztą jak w dzisiejszych czasach. Wspomnę tu o fizyku Nikoli Tesli. Był on zaprzyjaźniony z
Einsteinem i opatentował wspaniałe wynalazki w dziedzinie medycyny. Niestety zostały one
zakazane, gdyż pilnująca swych interesów elita nie mogła dopuścić, by ujrzały światło dzienne.
(Ludzie, o jakich mowa - przyp. NŚ) nie mogliby już robić interesów, kiedy znane byłyby
metody leczenia Światłem lub niezmiernym źródłem Miłości. Rozpadłaby się wtedy potęga
koncernów farmaceutycznych, nie można by też zbijać fortuny na manipulowanej żywności.
Tesla miał dostęp do technik znanych na Atlantydzie, a niewielu ludzi wie, że jest on faktycznym
współtwórcą projektu HAARP, demonicznego instrumentu, który został ulokowany na Alasce.
HAARP
Jaki jest jego cel?
- HAARP to bodaj najbardziej demoniczna broń, jaką kiedykolwiek stworzono na Ziemi. Tak
demoniczna, że przekracza wszelkie ludzkie wyobrażenie. Zbudowano ją na podstawie osiągnięć
Tesli i paru innych wybitnych naukowców w miejscowości Gakona na Alasce. Składa się z 360
anten ustawionych w rzędach i widocznych na zdjęciach z satelity.
Jest to pole?
- Pole usłane antenami. W przeszłości przez wiele krajów został podpisany pakt o jonosferze -
z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych. Podobnie zresztą stało się w Kioto.
Jonosfera ma duży wpływ na klimat, jest też bardzo ważna dla komunikacji! Wszystko
związane z nowoczesnymi mediami: telewizja, telefon, specjalna łączność, którą posługuje się
armia, odbywa się właśnie w jonosferze. Należy ona do najważniejszych warstw
atmosferycznych. 360 anten służy do tego, by wysyłać do jonosfery wibracje, energie z mocą 10
miliardów megawatów (przechodzi to nasze ludzkie wyobrażenie!) nazywane falami ELF. Są to
fale o ekstremalnie niskiej częstotliwości. Oficjalnie mówi się, że HAARP to projekt naukowy,
stworzony w celu dokładniejszego zbadania klimatu itp. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że
służy on także innym celom. HAARP znaczy High frequency Active Auroral Research Project,
co sugeruje badanie sfer atmosferycznych i ich oddziaływanie na Ziemię. Przyglądając się jednak
patentom i poważnym publikacjom dochodzi się do wniosku, iż mamy tu do czynienia z
demoniczną bronią, która za jednym zamachem może zniszczyć całe elektromagnetyczne
pole naszej planety, albo jest w stanie umieścić stożek nad jakimś krajem. Jonosfera służy
jako zwierciadło i maszt nadawczy zarazem. Wybiera się kraj i, bombardując pewnymi
częstotliwościami fal, można wyciąć kawałek jonosfery.
Dotyczy to takie miast?
- Oczywiście.
Z jak dużą dokładnością działa HAARP?
- Tak precyzyjnie, że można w ten sposób mieć wpływ nawet na rdzeń kręgowy konkretnego
człowieka. Możliwe jest też połączenie HAARPa z internetem. Bill Gates jest zaprzyjaźniony z
Billem Clintonem. Znane są jego ścisłe relacje z Białym Domem. Na kongresie w Davos
proponował on nawet internet darmowy, aby objąć jego siecią cały świat. Ten sam internet
można zastosować jako instrument projektu HAARP do wysyłania pewnych tonów, których nie
będziemy w stanie odebrać naszym słuchem.
Jak już powiedziałem, jedną z możliwości HAARP jest wpływ na nasz rdzeń kręgowy, tak
ważny w procesie transformacji. Przez kanał kręgowy nazywany też Kaduceuszem Merkurego
lub Hermesa, w Indiach - Kaduceuszem Bramanandy, przemieszczają się bardzo ważne wibracje,
mające wpływ na nasz układ hormonalny, na czakramy (koła światła), które oddziałują na rozwój
ludzkiej świadomości. Tak więc przy pomocy HAARPa można mieć wpływ na umysł człowieka,
kontrolować go, jak też oddziaływać na pole elektromagnetyczne i cały Układ Słoneczny.
Co się wtedy dzieje z człowiekiem?
- Prowadzi to do całkowitej dysharmonii. W sąsiedztwie instalacji HAARP w Gakonie u
mieszkańców zarejestrowano wzrost zachorowań na nowotwory, depresje, utratę orientacji.
Dotychczas HAARPa nie wykorzystywano aktywnie, ale jeśli do tego dojdzie, jest się wtedy
całkowicie w ich rękach. Gdy prześle się pewne wibracje przez chipa, którego nosi w sobie
człowiek, uzyskuje się nad nim całkowitą kontrolę. Staje się on niewolnikiem. Jednak w pewnym
momencie rozwoju człowieka, w pewnej fazie ewolucji świadomości, można te wpływy w sobie
rozpoznać i uniknąć zniewolenia. Niestety, większość ludzi, którzy nic na ten temat nie wiedzą i
tego nie odczują, znajdzie się w pułapce.
Prof. Petit mówi, że taki nano-chip może się umiejscowić w naczynku krwionośnym. Podaje
też przykład, w jaki sposób HAARP może mieć wpływ na człowieka. Taka jednostka czuje się
kompletnie zdezorientowana. Przeprowadzono już próby na zwierzętach i okazuje się, że traciły
one nad sobą kontrolę. W Wietnamie, kiedy jeszcze HAARP nie istniał, stosowano tzw. Rambochip,
który pobudzał reakcje agresywne, seksualne i lękowe. W ten sposób człowiek był
całkowicie kontrolowany. Dawniej nikt nie odważyłby się o tym mówić, żeby nie straszyć ludzi.
Mam nadzieję, że zostanę należycie zrozumiany, bo nie chodzi tu o zastraszanie ludzi, lecz o
uświadomienie, co się dzieje. Musimy o tym wiedzieć. Rządy krajów powinny stawiać pytania na
ten temat, dociekać. Musimy rozmawiać z naszymi amerykańskimi współobywatelami i pytać:
Co robicie? Powinniśmy też prosić o wyjaśnienie spraw i o dostęp do dokumentów. Ludzie,
którzy w przeszłości zadawali takie pytania, narazili się na wiele przykrości, grożono im nawet
śmiercią. Oznacza to, że naprawdę coś się ukrywa.
W ezoteryce znana jest książka Patrycji Cori, która ukazuje wszystkie kłamstwa serwowane
ludzkości. Chciałbym zaznaczyć, że należycie wykorzystana ezoteryka może być godna
zaufania. Wszystko, co opisuje autorka, pokrywa się z faktami naukowymi i uzmysławia nam, w
jaki sposób tego typu narzędzia zagrażają ewolucji ludzkości. Patrycja Cori także apeluje do
ludzkości, odwołując się do wyższych sfer Światła: Pozostało wam tylko parę lat, powstańcie,
macie wszelkie możliwości, aby odnieść sukces. Używa ona słowa wy, co dla mnie oznacza, że
sama jest już uwolniona. Ja też jestem przekonany, że potrafimy, że nam się uda. To tylko
kwestia organizacji, zaufania, wiary, i zadawania pytań. Dlaczego, w jakim celu chip w moim
paszporcie? Czemu ma służyć scan tęczówki? Skąd pan/pani o mnie tyle wie? Dlaczego dzieje
się tak, a nie inaczej? Najlepiej występować jako grupa, nie indywidualnie. Przy czym należy
zawsze czynić to uprzejmie, bez arogancji, i nigdy nie prowokować. Wtedy oświecimy od
wewnątrz całą tę organizację, to wszechwidzące oko, o którym tak doskonale pisał Tolkien w
swej książce, która została sfilmowana.
We „Władcy Pierścieni"?
- Tak. Widzimy tam wszechwidzące oko kontrolujące cały świat. Tolkien był
wtajemniczonym i wiedział. Napisał tę powieść jako przestrogę: człowieku, popatrz, co cię
czeka. My jesteśmy hobbitami. Nie dosłownie, ale jeśli nabierzemy odwagi i zjednoczymy się, a
każdy z nas stanie się Gandalfem, odniesiemy sukces. Zresztą nie mamy innego wyjścia, gdyż
alternatywa nie wróży nic dobrego. Jednoczmy więc siły i przebudźmy się.
Medytacja
W jaki sposób powinniśmy się więc zachowywać?
- W swojej książce podałem parę przykładów. Każdy, według swoich możliwości, może
codziennie lub parę razy w tygodniu zarezerwować czas na wyciszenie, na medytację.
Niekoniecznie w pozycji lotosu, lecz tak, jak to komuś odpowiada, w dowolnym miejscu, w
domu, na krześle, na łonie natury. W każdą niedzielę i środę około 19-ej tysiące ludzi na całym
świecie bierze udział w Medytacji Światła - Miłości. Wystarczy na to poświęcić parę minut -
samemu albo wspólnie. Oczy mogą być otwarte lub zamknięte. Koncentrując się tylko na
oddechu, robimy głęboki wdech aż do brzucha i wypowiadamy świadomie wewnątrz siebie
słowo: Światło. Kiedy to uczynimy, możemy odczuć energię światła nazywaną w Indiach praną.
Przy wydechu, z głębokości brzucha, wypowiadamy słowo Miłość. Może to trwać 5-10 minut.
Bez dogmatów i przymusu, każdy według własnych możliwości. Biorąc w tym udział można
dostrzec, że jest się podłączonym do ogromnego potencjału pola energetycznego - nie jakiegoś
ekskluzywnego pola, lecz wszechobecnego pola Światła - Miłości. To nas wspomaga, podobnie
jak prawidłowe odżywianie, pozytywne myślenie i zdrowe życie emocjonalne. Próbujmy
zachować równowagę w emocjach. Nie oznacza to jednak neutralności.
...czy obojętności, życia bez uczuć.
- Nie, nie o to chodzi. Wielu tzw. uduchowionych twierdzi, że nie mogą się rozzłościć, a złość
ich aż rozsadza; iż nie mogą powiedzieć złego słowa, a wewnątrz złorzeczą. Każdemu się to
przydarza. Kto twierdzi, że jemu nie - kłamie. Przecież można niekiedy być autentycznie
oburzonym, lecz - obserwując - można też zauważyć, że jest to proces odbywający się w nas i
jesteśmy wtedy świadomi tego, nie biorąc udziału w walce za i przeciw. Gdy to dostrzegamy,
stajemy się świadomi naszych myśli i emocji. W ten sposób powstaje równowaga, harmonia.
Należy dodać do tego zdrowe odżywianie i głębokie życzenie, aby wznieść się ponad codzienną
ewolucję. Choć wszelkie życzenia w pewnym momencie same wygasną, na początku są nam
pomocne w dążeniu do celu podobnie, jak czyni to pytanie: Kim jestem? Jaki jest cel mojego
życia?
Nasze ciało świetlne, nasz boski potencjał jest ponad czasem i przestrzenią, śmierć go nie
dotknie. Możemy wznieść się ponad śmierć. Aby to odkryć, zbędne okazuje się laboratorium.
Wiemy to w swoim wnętrzu i na tym powinniśmy koncentrować się. Posłużę się przykładem.
Jeżeli cała nasza uwaga w życiu będzie koncentrowała się na czerwonym porsche, gdy staniemy
przed salonem spragnieni tego samochodu i umrzemy na atak serca, zabierzemy tę myśl z sobą.
Natomiast jeśli skoncentrujemy się na pytaniach: Kim jestem? Jakie są moje możliwości? - żyjąc
i pracując nad tym - to, umierając, zabierzemy ze sobą tę myśl. Co siejemy, to zbieramy. Jeśli
nasze życie jest wypełnione czerwonym porsche, życie nas nim obdarzy. Kiedyś i to nam
zbrzydnie. Ważne jest więc, co spożywam, kim jestem, ważne są moje myśli i emocje,
umiejętność postrzegania, bycia uważnym, ćwiczenie cnót, uprzejmość, cierpliwość. Mamy
zatem pełne ręce roboty.
Są to reguły naszego życia?
- Tak, ale nie, jak w niektórych organizacjach i kościołach, na papierze. Dzieje się to w nas.
Sam oceń, co możesz, czego chcesz, bądź tego świadomy. Za każdym razem zauważymy postęp,
a jeśli powinie się nam noga, po prostu wstajemy i idziemy dalej. Każdemu się to przydarzy. Jeśli
się jednak postaramy, dostrzeżemy wtedy zmiany, transformację.
Tłumaczenie: Bożena Helfenrath-Porębska
Inne części wywiadu:
Wywiad z Marcelem Messingiem - cz. 2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz